niedziela, 30 czerwca 2013

Konsumpcja muzyki. Uczestnictwo w kulturze muzycznej w Polsce w świetle danych GUS


Na przełomie grudnia 2009 roku i stycznia roku 2010. Główny Urząd Statystyczny wykonał badanie modułowe gospodarstw domowych na temat uczestnictwa w kulturze. Liczący ponad 400 stron raport składa się w większości ze szczegółowych danych tabelarycznych, które poprzedza komentarz metodyczno-analizyczny.

Piszę o tym zagadnieniu dopiero teraz, gdyż raport ukazał się dopiero w maju ubiegłego roku, a jego publikacja musiała mi gdzieś umknąć. Idea prowadzenia podobnych badań jest efektem VI Kongresu Kultury Polskiej z września 2009 roku. Badania będą kontynuowane z pięcioletnim interwałem.

We wstępie do raportu czytamy, że

[p]rezentowane w publikacji dane dotyczą czytelnictwa książek i prasy, słuchania radia i muzyki, oglądania telewizji i filmów, korzystania z Internetu, uczęszczania do instytucji i widowiskowych i rozrywkowych, a także wydatków gospodarstw domowych na kulturę i ich wyposażenia w przedmioty użytku kulturalnego oraz oceny możliwości zaspokojenia potrzeb kulturalnych.
Z uwagi na tematykę tego bloga odniosę się tylko do danych muzycznych. Badanie zostało wykonane metodą ankietową na reprezentatywnej próbie gospodarstw domowych biorących udział w bardziej ogólnym badaniu (Budżety gospodarstw domowych w 2009 r.). Tematyka została określona w sposób pozwalający dokonywać porównań w tym zakresie z badaniami prowadzonymi w krajach członkowskich Unii Europejskiej (s. 12). Aczkolwiek w tym wpisie nie będę się tymi porównaniami zajmował, ale myślę, że są one dostępne na serwerach Eurostatu. Próba badawcza przewidywała 4551 gospodarstw domowych, w ramach których ostatecznie przebadano 9354 osoby. Wykonanie jednego wywiadu kwestionariuszowego zajmowało GUSowskim ankieterom niby 17 minut (s. 13), więc mimo szczegółowości i ogromu danych respondenci nie byli nadto zmęczeni samą sytuacją badawczą, co zwiększa wiarygodność wyników

Uczestnictwo w kulturze dotyczące muzyki zostało przez autorów raportu ujęte w 13 podpunktach. Można je pogrupować na kwestie dotyczące nośników muzyki (1-2), słuchania radia (3-5), słuchania muzyki (6-8) oraz chodzenia na publiczne wydarzenia muzyczne (9-13).
  1. Gromadzenie nośników muzycznych
  2. Zakup nośników muzycznych
  3. Częstotliwość słuchania radia
  4. Słuchanie audycji radiowych prezentujących muzykę poważną
  5. Słuchanie audycji radiowych prezentujących muzykę rozrywkową
  6. Częstotliwość słuchania muzyki
  7. Słuchanie muzyki wg rodzaju nośnika
  8. Słuchanie muzyki wg gatunku
  9. Uczęszczanie do opery i operetki
  10. Uczęszczanie do filharmonii
  11. Uczęszczanie na koncerty niefilharmoniczne
  12. Uczestnictwo w koncertach niefilharmonicznych wg gatunku muzyki
  13. Uczestnictwo w dyskotekach i dancingach
Każde z zagadnień na poziomie analizy zostało ujęte w tabelach krzyżowych z takimi zmiennymi, jak płeć, msc. zamieszkania (wieś, miasto <20 tys., m. 20 tys.-100 tys., m. 100 tys. - 200 tys., m. 200 tys. - 500 tys., m. >500 tys), typ gospodarstwa domowego (pracownicze-robotnicze, pracownicze-nierobotnicze, rolnicze, pracujące na własny rachunek, rento-emeryckie), wiek (15-24, 25-34, 35-49, 50-64, 65+), wykształcenie (wyższe, średnie, zawodowe i pozostałe, czyli brak, podstawowe oraz gimnazjalne) oraz dochód w złotówkach na jedną osobę w gospodarstwie (-200, 200-550, 550-1100, +1100). Nie będę prezentował wszystkich kombinacji między tymi zmiennymi niezależnymi i wyliczonymi wyżej zmiennymi zależnymi, gdyż są one dostępne w raporcie. Omówię tylko najciekawsze wg mnie jego elementy.

Podstawowym, ciekawym parametrem wydaje się być to, jaka część polskiego społeczeństwa muzyki w ogóle słucha. Okazuje się, że jest to 82,69% (s. 290). Wynik jest o tyle ciekawy, że nawiązując do słów Philipa Balla z pracy The Musical Instinct. How music works, and why we can't do without it (2010, pl. Muzyczny instynkt. Jak działa muzyka i dlaczego nie możemy się bez niej obyć) amuzja (czyli luźno definiując) niemuzykalność dotyczy w porywach 4% populacji. W danych GUS niesłuchanie muzyki deklaruje 17,01% społeczeństwa. Jeśli więc czynniki biologiczne determinują tylko 4% niemuzyczności, a w polskim społeczeństwie niesłuchanie muzyki deklaruje ponad 1/6 populacji, to swoją rolę odgrywają tu czynniki społeczne (kulturowe, ekonomiczne...). Przyjrzyjmy się więc niesłuchaniu muzyki w odniesieniu do poziomu wykształcenia respondentów oraz ich dochodów. Poszerzmy tę kwestię jeszcze o słuchanie radia, które w dominującej mierze przecież również zajmuje się prezentowaniem muzyki.  


Wykres. 1. Niesłuchanie muzyki i radia a poziom wykształcenia
Źródło: GUS, 2009.

Z danych wynika, że korelacja słuchania muzyki i podwyższania wykształcenia jest pozytywna. Im wyższe wykształcenie, tym większa skłonność do słuchania muzyki. Jednak bardziej znaczące różnice widoczne są między osobami z zawodowym (21,95% niesłuchania muzyki) i średnim (12,48% niesłuchania muzyki) jest to różnica ok 10% (dokładnie 9,47%) niż między średnim a wyższym (8,34% niesłuchania muzyki), czyli ok.4%. Odnośnie słuchania radia korelacja podąża w tym samym kierunku, iż im niższy poziom wykształcenia, tym słuchalność radia jest niższa. Aczkolwiek jest bardziej 'zbalansowany', gdyż średnio wynosił 4,3 punktu procentowego. Można zatem wyciągnąć wniosek, że co do słuchania muzyki osiągnięcie średniego oraz wyższego poziomu wykształcenia zaczyna różnicować samo słuchanie i niesłuchanie muzyki.

Z kolei niesłuchanie muzyki/radia odniesione do zmiennej dochodu wskazuje, że mniejsze zróżnicowanie ekonomiczne można obserwować co do słuchania muzyki, niż co do słuchania radia. Rożnica w niesłuchaniu muzyki między dysponującymi miesięcznie mniej niż 200 zł a mniej niż 1 100 zł wynosi mniej niż pół %. Jednak w grupie osiągającej dochód pow. 1 100zł na osobę w gospodarstwie domowym niesłuchanie muzyki okazuje się rzadziej spotykane, o mniej więcej 7 punktów procentowych. Zasada, że im wyższy poziom wykształcenia, tym wyższa słuchalność okazuje się mieć zastosowanie w przypadku słuchania radia. To znaczy, wyżej wykształceni są bardziej skłonni nieunikania słuchania radia. Różnice między grupowe wzrastają wraz ze wzrostem dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. Od różnicy 2,8 punktu procentowego między dwoma najniższymi grupami do różnicy 5,6 punktu procentowego pomiędzy dwoma najwyższymi grupami dochodowymi.

Wykres. 2. Niesłuchanie muzyki i radia a dochód [PLN]
Źródło: GUS, 2009.

Patrząc na zagadnienie niesłuchania muzyki i radia pod kątem praktyk poszczególnych grup społeczno-ekonomicznych okazuje się, że muzycznie najbardziej aktywni są zatrudnieni na etacie (8,46% niesłuchających muzyki oraz 11,8% niesłuchających radia). Największa różnica w słuchalności radia rysuje się pomiędzy pracującymi na etacie a przedsiębiorcami - ok. 5%. Przedsiębiorcy pracujący na własny rachunek lokują się zatem pomiędzy przedstawicielami sektora przemysłowego (19,09% niesłuchania) oraz -- jak mniemam -- usługowego (11,8%). Robotnicy, rolnicy oraz emeryci/renciści słuchają radia w podobnej częstości, gdzie róznica nie przekracza jednego punktu procentowego.

(Nie)słuchanie muzyki rożni się pomiędzy etatowcami (8,46% niesłuchania) oraz przedsiębiorcami (9,68%). Okazuje się, że w grupie robotników, rolników oraz emerytów/rencistów słuchanie muzyki jest znacznie mniej rozpowszechnione. Z tych danych można wyciągnąć wniosek, że emeryci i renciści, którzy mają stosunkowo dużo czasu wolnego najmniej skłonne są słuchać muzyki. Nie sądzę, by jednak można było postawić tezę, im mniej wolnego czasu, tym większa skłonność do słuchania muzyki. Różnice te - jak sądzę - wyjaśnia zróżnicowanie stylu życia i pracy pomiędzy zatrudnionymi w sektorze produkcyjnym robotnikami, a zatrudnionymi na etatach przedstawicielami sektora usług.
 
Wykres 3. Niesłuchanie muzyki a przynależność społeczno-ekonomiczna
Źródło: GUS, 2009.


Zróżnicowanie preferencji muzycznych w klasycznej już tradycji badań wywodzącej się z pracy Pierra Bourdieu Dystynkcja. Społeczna krytyka władzy sądzenia (1984) łączone było zwykle z wykształceniem. Jeśli spojrzymy, co w tej sprawie mówią nam GUSowskie dane, to dostrzeżemy również pewne prawidłowości. Korelacja słuchania tzw. muzyki klasycznej, operowej oraz jazzowej z wykształceniem jest wyraźnie widoczna. Piszę ,,tak zwanej muzyki klasycznej'' z uwagi na moje wcześniejsze ustalenia. Przyjmuję tymczasowo określenie GUSu, lecz poza tym tekstem preferowałbym Bergerowskie określenie nowoczesna, europejska muzyka artystyczna (NEMA). Dalej zaczynają się problemy z prawidłowościami, ponieważ w kategorii wykształcenia pozostałego mieszczą się zarówno osoby, które przerwały kształcenie, jak i młodzież kontynuująca naukę. I właśnie przez wzgląd na młodzież warto zauważyć, że osoby z kategorii wykształcenia pozostałego częściej słuchają rapu czy techno. Tu można dostrzec też błąd w GUSowskiej metodologii badań. Jestem zdania, że zastosowana klasyfikacja gatunków muzycznych jest mocno dyskusyjna. Przede wszystkim do kategorii muzyki świata - jak podejrzewam - zaliczono również disco-polo oraz muzykę ludową, nie zaś tylko komercyjną, eklektyczną muzykę etniczną z Mali czy Peru. Inną rzeczą jest mówienie o muzyce hip-hop, podczas gdy hip-hop to rodzaj kultury miejskiej, której elementami są rapowanie, dj'owanie, breakdance oraz graffiti. Dla wielu fanów pewnie również łączenie heavy metalu z hard rockiem i pomijanie całkowicie punka może być nie do zaakceptowania. Inni badacze (tak, jak Mateusz Migut z Wydziału Psychologii UW) połączyliby dance/house z techno, zaś pewne środowiska uznałyby raport GUSu za przejaw ,,mitów i pogardy'' do dubstepu, który nie został wcale wyróżniony;)) 

Wykres 4. Preferencje muzyczne a wykształcenie
Źródło: GUS, 2009.


Spójrzmy zatem na zróżnicowanie preferencji muzycznych w różnych grupach wiekowych. Żeby skorzystać z innego rodzaju danych niż preferencje konkretnych gatunków muzycznych. Spójrzmy na preferencje audycji muzycznych w muzyce rozrywkowej oraz tzw. poważnej. Częste lub bardzo częste słuchanie tego typu audycji w sumie jest najpopularniejsze w najbardziej zaawansowanych wiekowo grupach. Rzadkie słuchanie tego typu audycji również częściej występuje wśród starszych roczników. Natomiast niesłuchanie nigdy audycji z muzyką poważną spada wraz ze wzrostem wieku.

Wykres 5. Słuchanie radiowych audycji nt. muzyki poważnej w grupach wiekowych
Źródło: GUS, 2009.

Audycji z muzyką rozrywkową słucha się w sumie więcej i np. częste ich słuchanie nie spada poniżej 36%. Całkowite niesłuchanie audycji tego typu jednak jest skorelowane pozytywnie z wiekiem. Podobnie bardzo częste słuchanie z tym, że chodzi tu o korelację negatywną.

Wykres 6. Słuchanie radiowych audycji nt. muzyki rozrywkowej w grupach wiekowych
Źródło: GUS, 2009.


Pod względem płci różnice muzyczno-preferencyjne widoczne są w muzyce klasycznej, hard rocku.heavy metalu i hip-hopie.

Wykres 7. Preferencje muzyczne a płeć
Źródło: GUS, 2009.

Ostatnia, w pewnym sensie podsumowująca, informacja na temat uczestnictwa w kulturze muzycznej dotyczy hobbystycznego grania na instrumentach oraz śpiewania. Dane wprost pokazują, jak mało popularne są to czynności zarazem potwierdzając intuicje Johna Blackinga z klasycznej pracy How musical is man (1973, pl. Jak muzykalny jest człowiek), że w kulturze zachodniej w przeciwieństwie do rozmaitych kultur pozaeuropejskich muzyka komponowana jest przez wąski zbiór jednostek określanych twórcami, wykonywana przez nieco szerszą zbiorowość zwaną muzykami i przyswajana przez resztę społeczeństwa. Hobbystyczne indywidualne śpiewanie deklarowało blisko 4% społeczeństwa, grupowe ponad 2%. Jak widać na poniższym wykresie korzystanie z instrumentów muzycznych jest jeszcze mniej popularne. Indywidualnie muzykuje ponad 2% społeczeństwa, zaś grupowo nieco mniej niż 1%.

Wykres 8. Hobbystyczny udział w podstawowych aktywnościach muzycznych
Źródło: GUS, 2009.




Pełen tekst raportu dostępny jest na serwerach GUSu: 

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Share:

piątek, 17 maja 2013

Skąd brać dane o odbiorze muzyki?



Niewygodne pytania?
Jeśli interesujesz się socjologią muzyki już jakiś czas i masz znajomych, którzy lubią Cię wypytywać o różne Twoje informacje, to mogłaś/eś z podobnymi pytaniami typu: czego słucha młodzież? jakie płyty najlepiej się sprzedają? a tak w ogóle, to czego Polacy słuchają? Możesz dowiedzieć się, że jesteś socjologiem i powinieneś to wiedzieć! Albo że tracisz czas na lektury teorii a nic nie wiesz o otaczającej Cię rzeczywistości. Etc. Parę razy zdarzyło mi się to słyszeć i zwykle rozkładałem ręce, mówiąc, że w Polsce nie prowadzi się ani aż tak dużo ani aż tak często badań empirycznych nad odbiorem muzyki, że Paweł Beylin w latach 1960tych coś badał, że potem na potrzeby Roku Chopinowskiego... Przyznam szczerze, że były to wymówki. Pewnie myślałem tak dlatego, że -- poza GUSką demografią społeczno-zawodową -- jakoś nie za bardzo popularyzuje się w ramach nauczania metod i technik badań społecznych posługiwanie się danymi zastanymi, które to zbierają różne państwowe agendy. W przypadku badań odbioru muzyki może nie bada się nad wyraz często preferencji muzycznych, jednak jak się okazuje mamy wiele danych, na podstawie których możemy wysnuć wiele ciekawych wniosków nt. odbioru muzyki.


Ustawowy obowiązek badań!
Zacznijmy od tego, że -- jak czytamy na stronie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji -- [o]rganizowanie badań treści i odbioru programów radia i telewizji jest zadaniem wynikającym z art. 6 ust. 2 pkt 5 ustawy o radiofonii i telewizji. Departament Programowy korzysta z wyników dwóch badań telemetrycznych: TNS Poland i AGB Nielsen Media Research oraz jedynego dostępnego na rynku badania radiometrycznego firmy SMG/KRC. Co ciekawe, wiele z tych danych jest publicznie i niekomercyjnie dostępnych, za inne trzeba płacić, a jeszcze inne do celów publicystycznych i naukowych są udostępniane za darmo. Sytuacja wygląda tak, że:
  1. TNS Poland gromadzi i analizuje ogólnopolskie dane o sprzedaży nośników muzycznych,
  2. Nielsen Music Control (czyli część ww. AGB NMR) monitoruje stacje radiowe i telewizyjne pod kątem częstotliwości puszczania konkretnych piosenek
  3. Millward Brown SMG/KRC bada słuchalność ok. 250 stacji radiowych pod kątem częstotliwości i długości słuchania i cech demograficznych słuchaczy, ale po kolei...

1. Oficjalna Lista Sprzedaży (OLiS)
Od 23 października 2000 roku na zlecenie Związku Producentów Audio-Video (ZPAV) firma Pentor Research International (obecnie: TNS Poland) prowadzi cotygodniowe listy sprzedaży nośników muzycznych (kaset, płyt CD i plików komputerowych). Tworzona jest tym samym Oficjalna Lista Sprzedaży (OLiS), która jest publicznie dostepna na stronie internetowej ZPAV. OLiS obejmuje 50 pozycji najlepiej sprzedających się płyt w badanych punktach sprzedaży. Do tych ostatnich należą sieci sklepów raportujące wyniki swojej sprzedaży. W maju 2013 roku było to 171 punktów sprzedaży (9 sklepów internetowych, 34 sklepy Media Markt, 114 Empików, 13 sklepów Saturn, RockSerwis). OLiS to pierwsze w Polsce tego przedsięwzięcie prowadzone na tak dużą skalę przez zewnętrzną, profesjonalną badającą rynek firmę. Po dziesięciu latach tworzenia listy TNS Pentor opublikował raport OLiS 500, na które składa ją się cztery wykresy. Poniżej dwa podstawowe.


Wykres 1. Najlepiej sprzedający się w Polsce wykonawcy w latach 2000-2010
Źródło: OLiS 500, ZPAV


Wykres 2. Najlepiej sprzedające się albumy w Polsce w latach 2000-2010
Źródło: OLiS 500, ZPAV


2. Airplay Polska
ZPAV zamawia także zestawienie najczęściej granych w stacjach radiowych i telewizyjnych piosenek. Wykonawcą tego badania jest firma Nielsen Music Control, która tworzy swoje zestawienia „w oparciu o nowoczesny system, który w czasie rzeczywistym rozpoznaje i identyfikuje utwory emitowane w stacjach radiowych”. Monitoring NMC obejmuje obecnie całodobowo rejestrację danych z 52 stacji radiowych (lokalnych i ogólnopolskich) oraz 4 stacji TV (muzyczne). W archiwum top 5 Airplay mamy dostępne dane od 2 kwietnia 2010. Pełniejsze dane możemy znaleźć na anglojęzycznej stronie Charly 1300. Prezentują one top 100 od 15 marca 2009. Dane są dość rozczłonkowane, więc z braku czasu na ich agregację nie pokuszę się o jakąś większą ich analizę.


3. Radio Track
Najważniejszą instytucją w badaniach polskiego eteru jest Komitet Badań Radiowych (KBR), na który składa się kilka podmiotów rynku medialnego. Są to: Eurozet, Grupa Radiowa Agory, Grupa RMF i TIME SA. Od 2010 roku w roli obserwatora KBR również występuje Polskie Radio SA. KBR regularnie zleca wykonywanie firmie badań Millward Brown SMG/KRC. Badania te noszą nazwę Radio Track i obejmują pomiarem „polskie stacje radiowe aktualnie nadające w kraju na podstawie przyznanej koncesji”. Badaniu poddawanych jest 261 stacji radiowych. Początkowo w Radio Track aplikowano tzw. wywiady osobiste (nazwano je F2F, ale myślę, że może chodzić o wywiad kwestionariuszowy, czyli PAPI) oraz ankiety telefoniczne (CATI), lecz w 2004 roku zrezygnowano z pierwszej metody. Od marca 2010 roku w ramach Radio Track stosuje się metodę prowadzenia dzienniczka elektronicznego. Specjalnie dobrani respondenci (rekrutowani w oparciu o kryteria kwoty), którzy zgadzają się wziąć udział w panelu dzienniczkowym systematycznie przez 4 tygodnie wypełniają dzienniczek, w którym notują informacje o faktycznych swoich praktykach słuchania radia. Szczegóły metodologiczne tego panelu podane są na stronach Radio Track Można tam również znaleźć parę odpowiedzi na metodologiczne FAQ.

Wykres 3. Ranking ogólnopolskich stacji radiowych za I-III 2013
Źródło: Radio Track, (N=21053)


Na koniec
W dobie możliwości analizowania ogromnych zbiorów danych (ang. big data), które ma na celu stworzenie modeli predykcyjnych dotyczących rozwoju rozmaitych trendów wydaje się, że moc danych zbieranych w trzech powyższych źródłach jest mniejsza. W czasach możliwości rejestrowania każdego obejrzenia na YouTube teledysku oraz wpisania w wyszukiwarkę Google.com nazwiska ulubionego artysty muzyczne big data również stają się z sekundy na sekundę coraz większe. Pytanie, co możemy z nich dowiedzieć się o kwestiach interesujących socjologów nie jest tak trudne, jak to czy pozwalają nam one przewidywać przyszłość.

Tyle o muzyce. Jeszcze link, który ostatnio podesłał mi znajomy-socjolog. Link dotyczy pogłębionych badań nad odbiorem serialu telewizyjnego, które zleciło... Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Dziś już bada się z pieniędzy podatnika (choć pewnie raczej niemieckiego, niż polskiego) oddziaływanie seriali. W przyszłości może będzie się badać zespoły, piosenki, albumy...;))?
Share:

czwartek, 4 kwietnia 2013

Od zer@ do e-bohatera? Przypadek iGora Presnyakova




Pretekstem do powstania niniejszego wpisu jest mijająca jutro szósta rocznica wrzucenia przez Igora Presnyakova pierwszego filmu na swój YouTubowy kanał. Wizerunek gitarzysty sprzed sześciu lat odbiegał od wizerunku, do którego obecnie przywykli jego odbiorcy. I właśnie ta przemiana jest najciekawsza z punktu widzenia zmieniającego się Internetu, form prezentowania muzyki i karier pokazujących się w nim ludzi.





iGor, a kto to jest ten Igor?
Presnyakov nie udostępnia zbyt wiele informacji o sobie. Wszystko, czego można o nim się dowiedzieć pochodzi z jego witryny. Muzyk jest urodzonym w Moskwie Rosjaninem, który ukończył tamtejsze Konserwatorium Państwowe im. Piotra Czajkowskiego (ros. Московская государственная консерватория имени П. И. Чайковского) zarówno w klasie gitary, jak i dyrygentury. Po studiach przeprowadził się do Holandii, gdzie kontynuuje karierę ponad 35 lat. Mieszka w Amsterdamie. Daty urodzenia nie podaje, ale możemy domniemywać, że wiekowo oscyluje koło 60tki.

Igor deklaruje w biografii, że jego gitarowy styl to połączenie reggae, rock and rolla, R&B, jazzy, heavy-metalu i country. Poza tą standardową dziś petersonowską wszystkożernością (ang. omnivores) uwagę przykuwa bardziej styl gry Presnyakova. Względnie oryginalnym elementem tego stylu jest bowiem gra zarówno na strunach, jak i wystukiwanie rytmu o pudło rezonansowe.

Czy jest wart uwagi?
Można by powiedzieć, że nie ma sensu przyglądać się temu akurat e-celebrycie, bo takich jak on jest wielu i nic spośród nich go nie wyróżnia. Wśród jutubowych gitarzystów nawet Alyssa Bernal ma więcej fanów. A nastoletni idol nastolatek Justin Biber też zaczynał na YouTubie. Kanał Presnyakowa na YouTube pod względem subskrybentów nie znalazł się ani w top 100 internetowych gwiazd, ani nawet w top 500. Znalazł się bowiem na 772 miejscu w rankingu top 1000


Tabela. 1. Statystyki podstawowe dla kanału Igora Presnyakova
Źródło: VidStatsx.com

Zgoda. Presnyakov nie jest ważny z ilościowo-popularnościowego punktu widzenia. Wolałbym (obok mimo wszystko nie małej ilości kliknięć) uwypuklić jakościowy aspekt jego działalności, czyli to, jak dokonuje konwersji społecznego kapitału internetowego na rzeczywisty kapitał ekonomiczny i społeczny. Innymi słowy, myślę że jego casus bardzo ciekawie pokazuje, jak można poprowadzić swoją karierę i że można ją zacząć nie tylko w młodym wieku.

P. Igora od gwiazd-wirtuozów gitary odróżnia to, że zdobył on rozgłos na YouTubie i potem dopiero pokazał się światu korzystając ,,tradycyjnych'' form występów muzycznych na żywo oraz nagrywania płyt. Obecnie to się sprawdza, jeśli wziąć pod uwagę liczniki odsłon YouTuba. Tommy Emmanuel, jeden z popularniejszych obecnie wirtuozów gitary ma na swoim kanale YT około 36 tysięcy subskrybentów, Presnyakov ponad 10 razy więcej, bo powyżej 370 000. Nagrania Presnyakova odsłaniane były ponad 175 miliony razy, Emmanuela ponad 5 miliony (chociaż na Facebook'owych fanpage'ach idą prawie łeb w łeb). Tyle statystyki internetowe. Jednak ich trafność jako mierników sukcesu jest dyskusyjna np. dlatego, że nie przekładają się wprost na zarobki. Te ostatnie z kolei nie są znane. Pewne jest, że Presnyakov potrafił tak zarządzać swoją karierą, że ww. konwersja kapitału udała mu się. I nie trzeba być najbardziej utalentowanym wirtuozem. Nie trzeba być również najpopularniejszym e-celebrytą. Wystarczy odpowiednio złożyć klocki talentu i wyboru niszy. Przypadek Presnyakowa tego właśnie nas uczy. Przykład? Na realność sukcesu Presnyakova wskazuje choćby fakt, że cel zebrania 30 000$ na nagranie kolejnego, czwartego albumu osiągnął dzięki crowdfunding'owemu portalowi KickStarter i to w dwa miesiące (od 14-1-2012 do 14-3-2012) udało mu się zebrać kwotę o prawie 3 000$ wyższą od zakładanej. Wcześniej, w latach 2010-2011 wydał trzy albumy i dał paręnaście koncertów. Zwłaszcza ten drugi fakt potwierdza, jak skutecznie udało się mu przekuć karierę internetową na działania w tzw. realu. W 2013 roku w ramach trasy koncertowej odwiedzi w rodzinną Moskwę i Rio de Janeiro.



Repertuar jako źródło sukcesu, nie jedyne
Gdy zastanowimy się, dlaczego Presnyakov odniósł sukces, to pierwszą myślą, jaka nam pewnie przyjdzie do głowy będzie ta, że z powodu nagrania fajnych piosenek. Jest to pewnie prawda, że repertuar to klucz do sukcesu. Jednak z drugiej strony samym dobrym i poprawnie wykonywanym repertuarem nie sposób zdobyć aż tak dużego zainteresowania użytkowników serwisu YouTube.

Dla porządku jednak zacznijmy od repertuaru. Presnyakov przede wszystkim gra cudze kompozycje, ale wykonuje też piosenki swojego autorstwa, lecz jest z pewnością ich zdecydowanie mniej niż coverów. Własne kompozycje umieszcza chyba jednak tylko na swoim drugim kanale.

Wykres 1. Wykonania poszczególnych gatunków muzycznych pośród 52 piosenek, które osiągnęły ponad milion odsłon
Źródło: klasyfikacja własna na podstawie danych z YouTube.com

Spośród wszystkich z-cover'owanych przez Presnyakova i zamieszczonych na jego kanale piosenek 52 osiągnęły ponad milion odsłon. Wśród nich najwięcej było piosenek z gatunku klasyki rocka (Metallica, Guns'n'Roses, AC/DC itd.) - 38%. Dalej, 27% stanowiły piosenki z gatunku klasyki popu (Michael Jackson, Roxette etc.). Hity pochodzące mniej więcej z czasu, gdy Presnyakov zamieszczał nagranie stanowiły 13%, zaś te nieco starsze 10%. Pozostałe rodzaje (muzyka filmowa, muzyka z gier komputerowych i tzw. poważna) łącznie zebrały 12%. Tak można uporządkować Top 52, a gdyby zajrzeć dokładniej, która piosenka ma najwięcej, to okazuje się, że Król Popu Michael Jackosn przewodzi z przewagą niecałych 300 000 nad Metallicą.

Tabela. 2. Najpopularniejsze utwory Igora Presnyakova
Źródło: YouTube.com

Cztery z dziesięciu najmniej popularnych filmów Presnyakova (odtwarzanych 'zaledwie' 20-40 tysięcy razy) to muzyka rosyjska, grana na siedmiostrunowej gitarze. Od takich utworów Presnyakov zaczynał swoją e-karierę.Wiele z nich należy do najmniej lubianych wykonań. Łatwo więc się domyślić, że z takim repertuarem nie udałoby się Presnyakovowi wybić.


Wykonaniem Presnyakova, które zyskało sobie największa popularność (mierzoną w ilości odsłon na YouTube) była piosenka Beat it Michaela Jacksona wrzucona do sieci 6 lipca 2009 roku, czyli 10 dni po śmierci jej autora, którą odtworzono 7  125  331 razy. Zaledwie niecałe 300 000 mniej razy odtworzono piosenkę Metalliki Nothing else matters. Wśród najmniej lubianych (% sumy otrzymanych przez film minusów/dislike'ów do liczby oceniających) prowadzi Dla Elizy Beethovena (reszta danych w tabeli).

Tabela 3. Największy odsetek niepolubień (ang. dislike) pośród wszystkich ocen
Źródło: YouTube.com

Tylko 8 z 32 utworów wstawianych na YouTube w latach 2007 i 2008 było przeróbkami muzyki popularnej.W roku 2009. proporcja ta uległa kompletnemu odwróceniu i tylko 9 z 79 wykonań z tego roku można byłoby uznać za niereprezentujące muzyki popularnej.

Tabela 4. Najwięcej polubień
Źródło: YouTube.com

Poza sferą dźwiękową Presnyakov - jak na internetowego celebrytę przystało [por. Wypych mps.] - charakterystyczny jest też wizualnie. W pamięć mogą zapaść jego różne przebrania utrzymane w klimatach wykonywanych przezeń piosenek. Wykorzystując skromne możliwości stacjonarnej kamery Igor aranżuje tło oraz swój strój, by odtworzyć scenerię afrykańską, karaibską lub zakłada kapelusz a la Michael Jackson.  czy strój mający przypominać ubiór renesansowego muzyka.

Repertuar, za który iGor jest najbardziej doceniany to popularna muzyka amerykańska z lat 1990. oraz coś co można nazwać muzycznymi komentarzami do internetowych memów lub wykonaniami okolicznościowymi. W ramach takich wykonań gitarzysta wykorzystuje (nieco humorystyczne) dekoracje. Parę dni po śmierci Michaela Jacksona (25 czerwca 2009) Presnyakov wykonał Black or White i Beat it. Parę dni po śmierci wykonującego słynne Trololololo Eduarda Chila Igor wrzucił cover jego piosenki. W okolicach mistrzostw świata w piłce nożnej w RPA w 2010 roku Presnyakov wrzucił cover piłkarskiego hymnu Shakiry.


Co na to socjologia?
Presnyakov z pewnością należy do kategorii internetowych gwiazd (ang. web celebrities), czyli po prostu osób, które zdobyły popularność dzięki Internetowi. Przynależy do tej kategorii w swoisty sposób. Nie jest znany tylko z tego, że jest klikany, a z tego, że w dość oryginalny sposób pokazuje swoje umiejętności umiejętności gry na gitarze, zgodnie z tym, co napisał we Freakshow w sieci Bartosz Wypych tym, ,,co konstytuuje internetowego celebrytę [jest - ZS] performance, swoista forma autoekspresji". Pamiętajmy, że e-celebryta e-celebrycie nie równy. Podstawowym zastosowanym przez Wypycha podziałem internetowych gwiazd jest ten klasyfikujący ich na freaków i normalsów. Do tych pierwszych należą osoby prezentujące bardzo subiektywny sens własnej oryginalności, jak Luntek, Gracjan  czy Chris Crocker. Z kolei normalsi to po prostu  osoby prezentujące swoje ponadprzeciętne umiejętności w Internecie, jak choćby Robert Burneika czy Ewa Chodakowska.

Presnyakov wg mnie w 95% jest normalsem. Jego freakowatość ogranicza się do ww. dekoracji i mruczanego podśpiewywania. Przypadek Igora Presnyakova pokazuje nie tylko to, że nie trzeba być 100% freakiem, by zaistnieć w Internecie. Bardziej interesujący - przynajmniej z tzw. socjologicznego punktu widzenia - jest fakt wkomponowania e-kariery w całą trajektorię losu zawodowego [por. Koncecki 1988]. Jedną z przyjętych przez Presnyakova strategii była wspomniana już zmiana repertuaru. Drugą była wzmożona praca publikacyjna. W kluczowym dla swojej e-kariery 2009 roku opublikował rekordową liczbę filmów. W tym też roku nakręcił swoje najpopularniejsze filmy. Mniejsza aktywność w Internecie - jak można domniemywać - powiązana była z działalnością koncertową oraz nagrywaniem albumów.

Wykres 2. Ilość wrzucanych filmów w poszczególnych latach
Źródło: obliczenia własne na bazie danych z Youtube.com

W zawodowej trajektorii istotne jest zawiązywanie sojuszy z odpowiednio zasobnymi i decyzyjnymi jednostkami, grupami i instytucjami. Presnyakov pewne kroki w tym kierunku poczynił otrzymując tzw. endorsement od Takamine i Fendera. Tworzenie e-kariery jako elementu zawodowej trajektorii, w ramach której będzie możliwe dokonanie konwersji kapitału wirtualnego na realny kapitał - najlepiej ekonomiczny - wymaga zdolność do zjednywania sojuszników. Ta zdolność (tak jak talent i pomysłowość na ciekawe zaprezentowanie go w sieci) nie jest oczywiście rozłożona w populacji po równo. Fakt istnienia internetowych gwiazd bez wątpienia pokazuje, że Internet nie jest pozaspołeczną, demokratyczną i egalitarną  przestrzenią. W sieci rodzą się nowe, odmienne nierówności społeczne.

Patrząc bardziej klasycznie na zjawisko e-celebrytów można zwrócić uwagę na ich funkcje w internetowej społeczności. Piotr Siuda pisał, że funkcją internetowych celebrytów przede wszystkim jest spajanie rozklejonej społecznie cyberprzestrzeni, która z natury swej jest: aprzestrzenna, asynchroniczna, acielesna, astygmatyczna, anonimowa i ahierarchiczna. Zatem (jak już wnioskuję ja) owi e-celebryci jako jednostki specjalnie naznaczone, posiadające lub potrafiące coś, co, z perspektywy odbiorców jest na tyle wartościowe, że warto poświęcać na oglądanie tego swój czas czynią z niespołecznej przestrzeni Internetu miejsce, któremu można przypisać właściwości znane socjologom z rzeczywistości poza-internetowej: hierarchia, prestiż, tożsamość, więź... W tekście Piotra Siudy czytamy:
setki osób wchodzą do serwisu oraz logują się do niego tylko po to, aby móc oglądać (...) filmy oraz o nich dyskutować. Pokazuje to jak niezwykle ważną rolę spełniają dla społeczności internetowej wykreowane przez nią gwiazdy, są one spoiwem trzymającym ją w cało­ści, pozwalającym jej istnieć Wszystko dzięki temu, że o sieciowych celebrytach można do woli plotkować, wzajemnie wymieniać się związanymi z nimi linkami, zdjęciami, filmikami itd.
Siuda pisze dalej, że sieciowi celebryci dzielą się na dwa rodzaje - kreowanych odgórnie i oddolnie. Ci pierwsi tworzeni są przez sztaby marketingowców w celu sprzedania jakichś produktów albo usług. Ci drudzy natomiast zdobyli popularność ,,w swoistym demokratycznym głosowaniu''. I podążając dalej za koncepcją Dana Ariely'ego z książki Potęga irracjonalności (ang. Predictably Irrational) że jako gatunek mamy tendencję zarówno do chodzenia w miejsca zatłoczone, co wybieranie restauracji, które raczej nie świecą pustkami podobnie pewnie jest z YouTubem. Ruch na stronach napędza dalszy ruch. Ujmując sprawę maksymalnie prosto - w swej masie i jako zbiorowość - kierujemy pewnym odruchem stadnym wybierania tego, co jest przez większość ludzi wybierane. Co nie znaczy, oczywiście że nie ma wyjątków od tej reguły.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że w starzejących się społeczeństwach zachodu z podobnymi przypadkami e-karier po 60tce będziemy mieli do czynienia jeszcze nieraz w przyszłości zarówno Internetu, jak i społeczeństw krajów o rozwiniętej gospodarce.


Wpis prezentuje stan kliknięć na 23 marca 2013



Bibliografia: 
Konecki Krzysztof. 1988. Praca w koncepcji socjologii interakcjonistycznej, Studia Socjologiczne, nr 1/1988, s. 225-245.

Siuda Piotr. 2009. O roli sieciowych celebrytów w społeczności internautów, w: Małe tęsknoty? Style życia w czasie wolnym we współczesnym społeczeństwie, (red.) Muszyński Wojciech, Toruń: Adam Marszałek, s. 31-43.

Wypych Bartosz. mps. Freakshow w sieci. Internet jako narzędzie emancypacji celebrytów, Praca magisterska napisana pod kierunkiem prof. Tomasza Szlendaka w Instytucie Socjologii UMK w 2009 roku. 


***

Wielkie dzięki dla Bartka Wypycha za udostępnienie mi swojej pracy magisterskiej oraz Wojtka Walczaka (autora blogów: Kwadratura Sieci oraz Facemining) za pomoc w zebraniu danych z YouTuba!
Share: